biografie · lit. polska · Warszawa · wspomnienia

Krzywicka

krzywicka-dlugie-zycie-gorszycielki-b-iext13327857Nie wiem, czy mi wrócił głód czytania ostatnio, czy co, ale jakiej książki bym nie wzięła do ręki, to jestem zachwycona. Po biografii Kaliny Jędrusik, która mnie urzekła całkowicie (i Kalina i biografia), poczułam absolutną konieczność odkrycia kolejnej niebanalnej kobiety. Na Krzywicką miałam chrapkę od dawien dawna. No cóż …

O Kalinie wszyscy od początku książki mówili och i ach aż mnie mdliło i zrobiłam się czujna. Szybko jednak aktorka zyskała we mnie wierną, zapatrzoną fankę. Nie mogłam tego samego powiedzieć o Krzywickiej.

Książkę czyta się świetnie. Uwielbiam u Tuszyńskiej to, że nie ocenia, tylko referuje a wnioski wyciągam ja. Na temat Pani Ireny wyrobiłam sobie zdanie jeszcze przed połową lektury. Dodam, że to zdanie jej nie schlebia. Podobnie z resztą było w przypadku Wiery Gran, tzn zdanie ukształtowało się dość szybko choć w przypadku Gran było raczej pozytywne. Tuszyńska umiejętnie i rzeczowo przytacza fakty stroniąc jednocześnie od swojego zdania. Ona nawet nie sugeruje, nie interpretuje i nie naprowadza. Bardzo to cenię. Najeżdża z kamerą ze wszystkich stron, a ty czytelniku zrób z tego własny portret.

W połowie książki zaczęłam mieć wątpliwości, czy Krzywicka Boya to sobie przypadkiem nie wymyśliła i niewykoloryzowała tej znajomości. Na temat jej talentu literackiego, nierzadko poddawanego w wątpliwość, jeszcze nie mam zdania ale nadrobię:), (choć mam obawy, bo jestem już uprzedzona). Nie podobało mi się również przywiązanie do siebie syna w dość niezdrowy jak dla mnie sposób (nie chciałabym nigdy w życiu mieć takiej teściowej ale takiego męża tym bardziej nie). Zaborcza, z przerostem własnej wartości, przekonana o własnej nieomylności, umiejętnie robiła sobie PR ale niewiele ponad to.
Owszem silna, po przejściach, umiejąca wziąć życie za bary i walczyć, ale i takich kobiet jest niemało.
Wg mnie to była celebrytka, miała parcie na towarzystwo ale tylko znane, znaczące. Kobieta, która szokowała, bo to zapewniało jej bycie w centrum uwagi. „Feministka”, która nie lubiła kobiet (z wzajemnością raczej). Dyrygowała życiem innych plotkowała, nie znosiła sprzeciwu, wymagała podporządkowania i posłuszeństwa. Tyle wyciągnęłam z tekstów zredagowanych przez Tuszyńską. Może nie doceniam wystarczająco jasnej strony „Gorszycielki”, nawet nie tyle nie doceniam, co nie dostrzegam, ale wyłuszczone w dokumentach wady przyćmiewają mi jej niewątpliwe zalety. Pewnie dlatego tak bardzo zdumiał mnie ckliwy epilog, który w moim odczuciu powinien należeć do innej książki, innej postaci. Może Krzywicka taką antypatię wzbudziła jedynie we mnie?

Poza tym książkę uważam za udaną zważywszy, że czytałam jak w amoku, mimo iż bohaterka wzbudziła moją niechęć niemal na samym początku.

A teraz mam smaka na Iwaszkiewicza i Tuwima, bo i mnie się spodobało bywanie na salonach:)

17 myśli na temat “Krzywicka

      1. Wcześniej skusiłem się na Wierę Gran, chociaż nazwisko nic mi nie mówiło i nie żałowałem, chociaż początek był ciężki :-). Tuszyńska ma wyraźne inklinacje do przebrzmiałych znakomitości 🙂

        1. Ja o Wierze Gran czytałam kiedyś u rodziców i tato strasznie się na mnie wkurzal, że przyjechałam poczytac zamiast pobyc:) a ja nie mogłam sie oderwać od samego początku. A słyszałeś o tej aferze a propos biografii Gran? Biedna Tuszyńska taka profesjonalna nie stronnicza rzetelna reporterka ludzkich istnień a tak ją szkalują. Uważam że to chore i ktoś (rodzina Szpilmana) nie umie odróżnić bezstronnego autora od bohatera

        2. O aferze z książką nie słyszałem, po „Wierę” sięgnąłem ze względu na Szpilmana, po „Pianiście” (książce, bo o filmie w ogóle szkoda gadać) nie miałem do niego przekonania ale u Tuszyńskiej nie zauważyłem niczego co by dawało powód do szkalowania, chociaż pewnie rodzina Szpilmana miała inne zdanie.

        1. E, co to za zgłębianie, wspomina o tym na końcu „Pianisty” chyba jednym zdaniem – właśnie ta lakoniczność na temat losów człowieka, któremu zawdzięczał życie zwróciła moją uwagę, ale skoro w sumie chyba nic tak na prawdę nie zrobił by go uratować, to nie ma się co dziwić, że był lakoniczny.

    1. i tak Ci powiem że zaczyna mnie ten Szpilman zastanawiać. Wiera też twierdzi ze się od niej odwrócił. Można jej wierzyć lub nie ale jesli bajdurzy to skąd takie zacietrzewienie rodziny Szpilmana żeby Tuszyńską po sądach ciągać i to za co? ze ośmieliła sie przytoczyć to, co powiedziała Gran. Kiedy czytałam artykuł w newsweeku byłam w szoku i oburzona a teraz to mnie to ciekawi:) tam jest jakiś trup mówie Ci:)))

  1. „Pianista” w porównaniu z „Listą Schindlera” czy nawet „W ciemnościach” jest słaby, tak że nic nie straciłaś – książka Szpilmana jest lepsza. Na to co mówi Wiera też brałbym dużą poprawkę, w gruncie rzeczy to była prosta kobieta, która nie sprostała sytuacji, najpierw kariera, od której mogło zawrócić się w głowie, potem getto, potem poczucie porażki. Jeśli się weźmie pod uwagę, że w getcie ludzie masowo umierali z głodu na ulicach, to patrzy się (przynajmniej ja patrzę) na to całe życie „kulturalne”, w którym oboje brali udział z dużą nieufnością.

  2. Wiera Gran to jest temat rzeka i pisałam kiedyś gdzieś ze jestem pełna podziwu dla Tuszyńskiej że się go podjęła. Bo pół biedy sprzeczna doniesienia, ale ona odkrywała że dokumenty świadczące przeciwko Wierze były fabrykowane, pisane z nienawiści zawiści itd. W sumie to mnie najbardziej frapowało, że nie ma na czym się oprzeć …
    nie zastanawiałam się nigdy po której stronie umiejscowić Wierę, choć jak pisałam wzbudziła we mnie raczej pozytywne odczucia; mnie bardziej zastanawiało poszukiwanie prawdy i niemożliwość jej odkrycia. no bo jak słowo przeciwko słowu …
    no a tak zmieniając temat zakupiłam dwa tomiska o Tuwimie właśnie, bo przeceny:) niech no tylko tego Iwaszkiewicza skończę

      1. Iwaszkiewicz sam (Ksiązka moich wspomnień) i Mitznera ( to bardziej o nich) no i One czekają ( to bardziej o niej) a Tuwima to Ubanek i Matywiecki choć nie czytałam pochlebnych opinii nt Matywieckiego akurat no ale zobaczymy

        1. Daj znać proszę jak ten Matywiecki, bo Urbanka czyta się bardzo dobrze ale chciałoby się po nim jednak trochę więcej. Powoli zbieram siły do „Innego życia” Martyniuka ale i tak czekam do ukazania się drugiego tomu, bo zakładam, że skoro będzie to najgrubsza książka o Iwaszkiewiczu to będzie też najpełniejsza :-).

  3. o Urbanku czytałam juz u Ciebie ze 3 razy bo tak sie oswajałam oswajałam i w końcu kupiłam o Matywieckim różnie piszą, kupiłam w ebooku bo całe 20pln kosztował:) dam znac ale to pewnie nieprędko będzie. Na Inne życie tez mam chrapkę tym bardziej że cena kusi …

Dodaj odpowiedź do Monika Anuluj pisanie odpowiedzi